Gazeta Festiwalowa – Dzień 1

Anna E. Dziedzic

Plan B

60. Krakowski Festiwal Filmowy. To już dziś, to już teraz, startujemy! Gdy rok temu organizatorzy KFF żegnali się z widzami i obiecywali niezwykłą, kolejną edycję, nikt nawet nie podejrzewał jak wyjątkowy okaże się ten jubileusz. Na początku marca z niepokojem śledziliśmy doniesienia o kolejnych festiwalach, które odwoływały się tuż przed planowanym rozpoczęciem i zastanawialiśmy się czy pandemia minie do maja. Pamiętam, że zadzwoniłam do szefowej Biura Programowego, Barbary Orlicz-Szczypuły, pytając co dalej. Uśmiechnęła się tylko i powiedziała: “Mamy plan B!”. Wkrótce plan B awansował na A, a cały zespół KFF rzucił się w wir przygotowań. Zerkając w stronę europejskich prekursorów, festiwali CPH DOX oraz Visions du Réel, które w ekspresowym tempie przeniosły się do Sieci, nadawał coraz wyraźniejszy kształt abstrakcyjnemu pomysłowi zorganizowania festiwalu online. I oto jesteśmy, u progu czerwca, a przed nami pierwszy w Polsce festiwal filmowy online – 7 dni projekcji, premier, spotkań z twórcami, dyskusji o filmach, obrad jurorów oraz wydarzeń towarzyszących! Gazeta Festiwalowa będzie towarzyszyć widzom przez cały tydzień i podpowiadać co warto zobaczyć, na czym się skupić. Spragnionych rozmowy zapraszamy do festiwalowej grupy dyskusyjnej na Facebooku, gdzie będą odbywały się spotkania Q&A z twórcami.


ANNA E. DZIEDZIC – redaktorka naczelna Gazety Festiwalowej, z KFF związana od 18 lat. Na co dzień zajmuje się promocją polskiej branży filmowej na arenie międzynarodowej.

 

Zwiększone zasięgi

Rozmowa z Krzysztofem Gieratem i Barbarą Orlicz-Szczypułą




Artur Zaborski

Buntownik z wyboru

Idę o zakład, że kiedy ponad sto lat temu Szmul Gelbfisz, lepiej znany jako Samuel Goldwyn, dotarł na Zachodnie Wybrzeże Stanów Zjednoczonych, miał tę samą energię, pasję i determinację, co Paweł Ferdek. Jeden i drugi chcieli ścigać marzenia, jeden i drugi chcieli osiągnąć coś więcej niż koledzy dookoła, wreszcie – jeden i drugi wiedzieli, że kiedy nie ma się nic do zaryzykowania, można zebrać najlepsze owoce. „Pollywood” to hołd oddany takim indywiduom.

Spodziewałem się po tym dokumencie patriotycznej lekcji z historii. Oto przecież my, wielki naród polski, wydawaliśmy na świat takie znakomitości jak bracia Wrona (wszystkim znani jako klan Warnerów), wspomniany Gelbfisz czy Lazar Meir (historia pamięta go jako Louisa B. Mayera, współtwórcę MGM-u). Ojcowie-założyciele Hollywoodu odpowiadają za to, co dziś rozumiemy jako kulturę popularną. Bez nich przemysł rozrywki na pewno nie był tym, czym jest.

Jak tu się takimi rodakami nie chwalić? To pytanie, na które powinni sobie odpowiedzieć szefowie ministerstwa kultury, ich doradcy i eksperci (mam głęboką wiarę i jeszcze większą nadzieję, że obejrzą film Ferdka na KFF-ie). Sam dowiedziałem się o polskich korzeniach wspomnianych tuzów dopiero na studiach na filmoznawstwie w Krakowie. Wcześniej nie przydarzyło mi się ani świętowanie roku któregoś z nich, ani poświęcona im lekcja w szkole. O ile nonszalanckie podejście władz PRL-u do sukcesu Polaków w światowej stolicy kapitalizmu była zrozumiała, o tyle amnestia III RP budzi już poważne zdziwienie.

Pawła Ferdka napędza wiele czynników, ale na pewno nie patriotyczny obowiązek przypomnienia rodakom o wielkich przodkach. Na szczęście, bo dzięki temu jego film jest zwolniony od ciężarów towarzyszących podobnym dyskusjom. Nie ma tu ideologii, nie ma polityki. Jest zachwyt reżysera, który tyleż chce kopać w historii, co odpowiedzieć sobie na pytanie, na czym polegał ich sukces? Jak to możliwe, że wywodzący się z ubogich rodzin marzyciele ziścili swój amerykański sen?

Nawet jeśli momentami reżyseria „Pollywood” wychodzi na jaw, to łatwo się ją wybacza. Bo kiedy twórca mówi o tym, czego chce i jak zamierza to osiągnąć, widz nie ma wątpliwości, że wcześniej czy później mu się to uda. A że dopinguje się przy tym „filmowymi” sterydami (tekstów typu: „Chciałem zachować w głowie chatkę rodziny Wronów z Krasnosielca, żeby wiedzieć, z czego ludzie potrafią wyjść do Hollywood” nie brakuje), w żaden sposób nie psuje zabawy. Przeciwnie – podkręca film w duchu hollywoodzkich narracji jakby za radą bogów amerykańskiego przemysłu (tak podpowiada mu choćby Richard N. Gladstein, producent Tarantino), którzy nie ukrywają, że w kinie liczy się zdolność opowiadania o sobie, a nie odbijania tego, co przeszliśmy. Ferdek widzi różnicę między jednym a drugim.

Oglądanie tego filmu dla dziennikarza piszącego na co dzień o sukcesach polskiego kina za granicą jest podwójną przyjemnością. Pokazuje bowiem, że model grzeczny, czyli pokorne robienie dopieszczonych filmów i pieczołowite próby przebijania się z nimi do świadomości ludzi po drugiej stronie oceanu jest tylko jedną z opcji na sukces. Druga w postaci szalonej wyprawy do Kalifornii, by tam dobijać się grubym rybom do drzwi, a jak te się zamykają, to wchodzić oknem, może być równie skuteczna. Wybierając bramkę numer dwa, Ferdek udowodnił, że jest buntownikiem z wyboru, ale na pewno nie bez powodu. I nie bez skutku!


ARTUR ZABORSKI – rocznik 1987, Podhalanin, który życie spędza w samolotach. Spełnia się jako dziennikarz-freelancer, wykładowca Warszawskiej Szkoły Filmowej i rzecznik prasowy festiwalu Tofifest. W 2017 roku nominowany do nagrody Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej w kategorii krytyka filmowa.

 

Rekomendacje selekcjonerów: Robert Sowa



Tue Steen Müller

Happy Birthday, Krakow Film Festival!

60th edition! Wow! And then you have to go online! Instead of having all of us invited passionate film lovers sit and applaud one of the most important documentary festivals ever. A challenge for you but I am sure the festival will make that a success as well. I write „as well“ because I have visited the festival many times and always felt a good organisation and the generosity that meets you as a guest. Of course with a good program, retrospectives etc. Memories…

Grading vodka

Actually, I don’t remember the first time I was at the festival. But it could have been in 1987, where I was travelling for the Danish Film Board (now the Danish Film Institute) with two Danish film journalists. It was not long after the tragic crash of a LOT flight in May, where 183 died. We 3 were in general hesitant to fly – I still am – but arrived safely to Warsaw and took the train to Krakow. On the way back, however, we left Warsaw, circled around for an hour or so before we landed. In Warsaw! It was a LOT flight… Technical problems «they said». We waited, drank a lot of vodka and went with the same flight home. That it was the same flight, we were not informed before we landed.

Thanks to www.filmkommentaren.dk I can now easily follow some of the visits to the festival. Let me jump to 2011, where Krzysztof Gierat invited me to be part of the international jury that also included Marcin Koszałka, who (my proposal) at every little jury meeting served a different glass of Polish vodka on the condition that the jurors gave points to them. We did.

I wrote several articles from the festival, that had Wojciech Staroń as the winner of the Golden Horn with “The Argentinian Lesson”. I already knew his “Siberian Lessons”, I am a big fan of “Brothers” and of his collaboration with Jerzy Śladkowski. At this year’s festival, he is there as a cameraman on “Bitter Love”. Paweł Kloc got the Silver Horn for “Phnom Penh Lullaby”. I remember that I was in doubt but luckily the other jury members insisted – and having seen the film many times and used it at film schools, I now see how unique a documentary it is.

Honouring artists

The festival has always known how to honour artists. In 2012 Helena Trestikova received the Dragon of Dragons honorary award, the one that of course also has been given to Marcel Łoziński, in 2016, who celebrated his 80th birthday recently. He is one of my true documentary heroes with “Anything Can Happen” on the top five of my best documentaries ever. And I love the film Paweł, the son, made, “Father and Son”, knowing that Marcel also made his version! That’s another story.

One more jump to 2016, where I met young and younger filmmakers who were associated to the Wajda Film School (oh, I remember making a lecture at the school with Wajda himself and Marcel Lozinski on the front row…). The young ones… In 2016 Piotr Stasik had a new film. The innovative “21 x New York”. I was – as this year – part of a critic’s panel where all 6 members gave top points to Stasik’s work, but the jury decided for another film!

I had more luck in 2018, a quote from the filmkommentaren text: «Sometimes it’s jackpot! I had voted for – in my post yesterday – four films and they were all awarded: Talal Derki for his “Of Fathers and Sons” (The Golden Horn and the FIPRESCI), Marta Prus for her “Over the Limit” (The Silver Horn, The Silver Hobby-Horse (National Competition), The Audience Award – and awards to her editor Adam Suzin, and to her producers Anna Kępińska and Maciej Kubicki), Pablo Aparo and Martin Benchimol for “El Espanto” (The Silver Horn for Best Medium Length Documentary) and Stephen Nomura Schible for “Ryuichi Sakamoto: Coda” (Best film in the DocFilmMusic Competition and Student Jury’s Award).» Yes, Marta Prus deserved the recognition. I – and she, I guess – had hoped for awards at DocsBarcelona and Cinédoc Tbilisi, did not happen, I saw the film several times that year, held Q&A’s with her. What a talent she is!

Loving Krakow

Back to the festival and its atmosphere. Krzysztof Kopczyński, a very good friend for decades, who took me to Moscow with Stasik, Cuske, Sauter (I think) to meet Russian filmmakers in the Polish-Russian co-production series and who is the director of the impressing film on Dybuk… and loves the good life. Krzysztof and I have been eating wonderfully at the old Jewish quarter of Krakow, Kazimierz. Next year again, please!

Which leads me to Bartek Konopka and Piotr Rosołowski with their “Rabbit à la Berlin”, fantastic work that their powerhouse of a producer Anna Wydra managed to bring for an Oscar nomination!

Innovation was a word I used above and that I use again to characterise Paweł Łozinski’s “You Have No Idea How Much I Love You”.

With a little twist, I hope I gave you an idea, why I love Polish Documentary Cinema! And the Krakow Film Festival!

Congratulations, dear friends: Kasia Wilk, Barbara Orlicz-Szczypuła and Krzysztof Gierat and all the other brave birthday children in Kraków.

 

TUE STEEN MÜLLER – worldwide freelance consultant and teacher in documentary matters, the first director of the European Documentary Network (1996-2005), and the co-author of the filmkommentaren.dk blog devoted to documentary films.